Zimowe bieganie po świątecznym lenistwie czas zacząć!

Nowy Rok to tradycyjnie czas postanowień. Wielu z nas, niezmiennie od lat, powtarza sobie: “Tym razem schudnę. Zacznę biegać. Będę fit”. Brzmi znajomo? Zatem biegnijmy! Ale powoli.

Nowy Rok to tradycyjnie czas postanowień. Wielu z nas, niezmiennie od lat, powtarza sobie: “Tym razem schudnę. Zacznę biegać. Będę fit”. Brzmi znajomo? Zatem biegnijmy! Ale powoli.

 

Zapał, który towarzyszy noworocznym obietnicom zmian - poprawy sylwetki, stanu zdrowia, wytrzymałości (wszystko jedno właściwie, co chcemy zmienić dla siebie), ten zapał jest naszym wrogiem. Zabieramy się do podjętych wyzwań z ogromną energią i spalamy ją w pierwszych tygodniach, czy nawet dniach.

 

Swoją drogą, ostatnio czytałem świetną książkę amerykańskiego noblisty w dziedzinie ekonomii, Richarda H. Thalera, pt. “Zachowania niepoprawne”. Wśród wielu obserwacji ludzkich zachowań, Thaler wymienił także i to, że zakup okresowego karnetu na siłownię motywuje nas do intensywnego wykorzystania tegoż, ale tylko w pierwszych dniach po zakupie. Potem zniechęcamy się i zapominamy o całym przedsięwzięciu. Roczny karnet działa na nas w podobny sposób, jak noworoczne postanowienie. Czy może być inaczej? Może, jeśli podejdziemy do swoich zamierzeń w sposób racjonalny.

 

Pierwsza aktywność zimą

Nawet w tak ciepłą zimę, jak tegoroczna, bieganie może dać w kość biegaczom, zwłaszcza początkującym. Zimny wiatr skutecznie zniechęca do wyjścia z domu, a niedostrzegalne na pierwszy rzut oka delikatne oblodzenia mogą być równie niebezpiecznie, jak regularna “szklanka” na pokonywanej trasie. Krótko mówiąc, gdzie nie złamiesz hartu ducha, tam możesz połamać kości. To prosty sposób na utratę zapału i pożegnanie własnych postanowień z opuszczoną głową. Jak zatem radzić sobie, by zrealizować plan?

 

Zimową aktywność dobrze jest rozpocząć od długich spacerów. Wyjście na dłuższą przechadzkę (choć odpowiedniejsze byłoby określenie “szybki marsz”) nie jest wyzwaniem ponad siły przeciętnego “kanapowca”. Obędzie się zatem bez wyrafinowanej samomotywacji. Jeśli uda się nam podtrzymać systematyczność, to spacery bardzo szybko dadzą pierwszy pożądany efekt. Zaczniemy tracić tkankę tłuszczową. Idealny prezent po świętach, prawda? 

 

3 powody, dla których warto zimą wyjść z domu w dresie

Zima to niezbyt dobra pora na rozwijanie dużych prędkości, za to idealna na pokonywanie regularnych i długich dystansów. Pokonując bardzo odległe trasy truchtem, marszobiegiem lub marszem można w szybkim tempie stracić tłuszczyk odłożony przy świątecznym stole. Warto pamiętać, że umiarkowany wysiłek pomaga szybko pozbyć się tkanki tłuszczowej.

 

Drugim powodem, dla którego warto uprawiać sport zimą jest przygotowanie do letniej aktywności. Zaczynając treningi trudno jest zachować regularność, zima daje nam ogromnie dużo czasu, aby wyrobić w sobie nawyk ćwiczeń i konsekwentnie podnosić poprzeczkę do lata. 

 

Po trzecie, regularne, zimowe, długie spacery powodują, że zwiększa się wytrzymałość organizmu, a zatem poprawia się kondycja układu oddechowego i krwionośnego. 

 

Wymieniłem 3 powody, dla których warto rozpocząć trening zimą. Ale są też inne. Są endorfiny ładujące umysł i ciało pozytywną energią, jest czas, aby pobyć samemu ze sobą, zebrać myśli, zaplanować dzień lub się zrelaksować, a każdy dzień przynosi coraz mniejsze zmęczenie. A Ty masz swój własny powód?

Napisali o nas

Strona używa plików cookies. Stosujemy je aby ułatwić korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie. Pamiętaj, że możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach Twojej przeglądarki. Więcej informacji w naszej polityce prywatności.

zamknij